Rewolwer wydaje się stosunkowo prostym przedmiotem mechanicznym. Częściowo jest to uwarunkowane historią i praktycznie niezmienną od XIX wieku konstrukcją, a po części małą możliwością ingerencji zwyczajnego strzelca w automatykę broni. Pistolet rozbieramy, czyścimy, składamy i staramy się zrozumieć jak działa. Rewolwer i jego środek najczęściej pozostaje tajemniczy. Jest to szczególnie widoczne (raczej niewidoczne) w rewolwerach Smith & Wesson, w których nawet pasowanie pokrywy i jej demontaż potrafią sprawić pewien kłopot.
Smith & Wesson 642 ma całkowicie zakryty mechanizm kurkowy. Pracuje w trybie double action only, czyli wszystkie czynności związane z obsługą broni sprowadzają się do załadowania bębna i naciskania spustu. Nie ma w nim nic zbędnego i nic, co mogłoby wymagać dodatkowego zaangażowania. Do momentu wystrzelenia pięciu pocisków. Potem sytuacja nieco się komplikuje, wymaga przeładowania, jednak jak mówi znane amerykańskie powiedzenie: jeśli nie umiesz rozwiązać problemu pięcioma nabojami, to znaczy, że problem cię przerasta…
Wracając do mechaniki. Rewolwerowy tryb DA jest, wbrew pozorom, procesem skomplikowanym i wymagającym znacznej precyzji wszystkich współpracujących elementów. Jeden ruch języka spustowego musi odwieźć kurek, napiąć główną sprężynę, przestawić bęben i precyzyjnie zablokować go w pozycji osiowej z lufą, a następnie zrzucić kurek na iglicę. Wszystko to dzieje się wewnątrz szkieletu i w zasadzie nigdy nie mamy okazji tego zobaczyć. Tak jest przez tysiące strzałów i wiele lat użytkowania broni Smith & Wesson. Chociaż czasami warto powierzyć rewolwer w ręce zaufanego rusznikarza do czyszczenia i przeglądu.
Oddzielnym zagadnieniem jest amunicja. Energia naboju w rewolwerze jest w całości wykorzystywana do nadania pędu pociskowi, pomijając nieunikniony przedmuch pomiędzy bębnem a stożkiem przejściowym lufy. W przeciwieństwie do pistoletu powtarzalnego żadna jej część nie służy uruchomieniu automatyki i nie wymaga dokładnego przeliczenia wartości. Można przyjąć, że rewolwer zniesie wszystko po uwzględnieniu wytrzymałości bębna, szkieletu, nadgarstka strzelca i jego stawów łokciowych. I tak jest. Powstają rewolwery zasilane naprawdę potężną amunicją i służące do bardzo różnych celów.
Na lufie S&W 642 jest wycięte .38 S&W SPL +P. O ile z .38 Special nie ma problemu, to już +P a czasami +P+ może sprawić pewien kłopot. W instrukcji najczęściej podaje się, że można używać +P w sposób ciągły, to znaczy, że istnieją opcje, w których +P można stosować tylko czasami. Obecnie rzadko, ale czasami możemy się z tym spotkać.
Nabój .38 Smith & Wesson Special powstał w 1898 roku jako dłuższa wersja naboju .38 Long Colt (1,155 Special i 1,035” Long Colt). Był przeznaczony do elaboracji czarnym prochem, ale już po roku pojawił się proch bezdymny, który ma mniejszą objętość od prochu czarnego. Pozostało sporo przestrzeni w łusce. Nadmierna naważka prochu może spowodować znaczny wzrost ciśnienia, do czego ówczesna broń nie była przystosowana, ale pokusa pozostała.
.38 Special przez wiele dziesięcioleci był standardowym nabojem służb amerykańskich. Sprawdzał się bardzo dobrze aż do lat 60. XX wieku, do czasu narastania niepokojów w USA i znacznego wzrostu agresji wobec policjantów. Służby zaczęły domagać się skuteczniejszej broni z większą mocą obalającą pocisku nazywając .38 Special „twórcą wdów”. Istniała już całkiem dobra alternatywa w postaci amunicji .357 Magnum z powodzeniem używanej w agencjach, które na to zezwalały. Jednak administracja uznawała ją za niehumanitarną, a dodatkowo ewentualne wprowadzenie jej wymagało wymiany całej broni służbowej i w efekcie znacznych nakładów finansowych.
Jak zwykle znalazł się kompromis, którego nie trzeba było długo szukać, ponieważ nie całkiem formalnie był już stosowany od dłuższego czasu. Producenci ładowali do łusek .38 Special trochę więcej prochu osiągając w ten sposób większą energię i skuteczność pocisku.
Działający od 1926 roku Instytut Producentów Broni i Amunicji Sportowej (SAAMI, Sporting Arms and Ammunition Manufacturers Institute) do dzisiaj zajmuje się definiowaniem i szczegółowym określaniem specyfikacji amunicji komercyjnej. Praktycznie wszyscy znaczący producenci amunicji przestrzegają rygorów narzucanych przez SAAMI, ale dopiero w 1974 roku nabój .38 Special został dostatecznie przebadany i otrzymał rozwinięcie +P określające zwiększone ciśnienie i dopuszczające go do normalnego użytku.
Pozostaje jeszcze niejasne zagadnienie amunicji +P+. Krótko – to oznaczenie określa, że nabój przekracza standardy przyjęte dla naboju +P, a jego użycie może wiązać się z ryzykiem poważnej awarii broni, za którą producent może nie ponosić odpowiedzialności. Sprawa jest oczywiście bardziej złożona i wymaga oddzielnego omówienia. Do małego rewolweru z lufą o długości 1,875" (4,8 cm) pocisk z naboju .38 Special +P na dystansie kilku lub nawet kilkunastu metrów jest absolutnie wystarczający i spełni swoje zadanie.
Smith & Wesson 642-2 laser grip ma jeszcze jedną, trudną do przecenienia, zaletę. W okładce umieszczono laser uruchamiany przyciskiem w przedniej części chwytu. Jest to sprawdzone i wygodne rozwiązanie. Laser odpala automatycznie, po zaciśnięciu dłoni, o ile go wcześniej włączymy małym przełącznikiem. Do celów, do których mały rewolwer jest predystynowany, laser wydaje się elementem bardzo potrzebnym i ułatwiającym rozwiązywanie problemów. Jak zawsze, można sobie jednak wyobrazić sytuacje, w których warto go po prostu wyłączyć.
- Michał Maryniak -
Specyfikacja rewolweru 642 dostępna na stronie produktu.