Bok Invictus jest bronią znakomitą, co potwierdzają osiągnięcia zawodników startujących z nią w różnych zawodach na całym świecie, ale przede wszystkim jest bronią piękną. Zwykle w broni myśliwskiej podziwiamy grawerunki i zakładamy, że im bogatsze i bardziej rozległe, tym lepiej. W Invictusie proponuję spojrzeć inaczej – na rzeźbę baskili i w następnej kolejności – na oplatający ją rysunek. Nie są to linie i ornamenty wypełniające puste miejsca, które najczęściej oglądamy w całkiem niezłych strzelbach. Nie są to również mistrzowskie bulino, które bardziej predestynują broń do oglądania za szybą w gablocie niż do strzelania. Są to przemyślane zdobienia bardzo precyzyjnie dostosowane do formy, podkreślające ją, czasami wyciszające i kamuflujące styk elementów. Uderzająca jest harmonia kształtu i zdobień podporządkowana konstrukcji i cechom funkcjonalnym. Warto dokładnie obejrzeć formy na styku luf z płaszczyzną zaporową baskili. Warto od tego zacząć... Grawerunek jest sygnowany przez Cesare Giovanelli, pomimo techniki opisanej w katalogu jako mieszana. Wyraźnie widać, że podstawa rysunku jest wykonywana laserowo, ale wykończenie i dopracowanie całości robią już rzemieślnicy tradycyjnymi narzędziami. To cenne i najczęściej przypisane broni o nieco innym przeznaczeniu – mniej użytkowym.
Staranność wykonania i najlepszy design widać w każdym elemencie strzelby. Osada wykonana z tureckiego orzecha o bogatym rysunku słojów została wykończona olejem i politurowana. Wygląda świetnie, ale zobowiązuje. Budzi lekki strach przed normalnym używaniem. Patrząc na słoje drewna orzechowego osady często zapominamy, że są one nie tylko ładne, ale spełniają też bardzo ważną rolę. Im bardziej poskręcane, tym są bardziej odporne na pęknięcia i rozłupanie. Najlepsze i najdroższe osady broni myśliwskiej wykonywane są z tzw. odziomków, czyli części pnia najbliższej korzeniom. Im wyżej od ziemi, tym taniej, aż do kolb o zupełnie równym układzie słoi. Najczęściej wszystko w broni ma swoje uzasadnienie, którego czasami nie dostrzegamy, lub o którym po prostu nie wiemy.
Piękno, o którym sporo napisałem, jest w pewnym sensie wartością dodaną, wynikającą z tradycji włoskiego designu. Caesar Guerini projektując swojego boka przyjął dwa podstawowe założenia: strzelba ma być doskonała użytkowo i musi być trwała. O strzelaniu za chwilę, bo właśnie kryterium trwałości było genezą zupełnie nowego rozwiązania użytego w Invictusie. Jak już wspomniałem w materiale o CG Temper, który konstrukcyjnie i ergonomicznie jest bardzo zbliżony do Invictusa, prostota budowy strzelby jest tylko pozorna. Wewnątrz jest to przedmiot skomplikowany, a siły i obciążenia dynamiczne, które działają w obrębie baskili są olbrzymie, ponieważ nie kompensują ich żadne części ruchome. Dodajmy do tego dużą liczbę strzałów – np. deklarowany przez Caesara Gueriniego symboliczny milion, a otrzymujemy jasno sformułowane założenia projektowe.
W momencie strzału energia w równym stopniu jest skierowana w lufę, jak i poprzez dno gilzy w płaszczyznę zaporową baskili. Zespół luf jest zablokowany w baskili tzw. hakami, a całość jest zabezpieczona ryglem sterowanym kluczem. Haki muszą przenieść całe obciążenie zapierając się o belkę (w przypadku rozwiązania przyjętego przez CG) stanowiącą element stalowej, kutej, grubościennej baskili. Tak jest w Temperze. Jednak wiadomo, że nawet najtrwalsze powierzchnie styku będą się z czasem wyrabiać i odpowiedzią Guerinigo na problem jest Invictus Block – łatwo wymienny element wstawiany w dno baskili. W momencie zauważenia luzów pomiędzy lufami a baskilą (jest to pierwszy punkt procedury sprawdzania stopnia zużycia strzelby myśliwskiej) wymieniamy po prostu jeden element wstawiając odrobinę nadwymiarowy.
Drugim krytycznym punktem konstrukcji strzelby jest oś obrotu luf. Tradycyjnie był to stalowy walec, tzw. szarnir, potem zaczęto stosować stalowe czopy, a następnie już tylko wyfrezowania w ścianach baskili. Zmiany są w sposób oczywisty uwarunkowane rozwojem i doskonaleniem procesów technologicznych wpływających na wytrzymałość materiałów. Invictus ma wycięcia boczne, ale... w gniazda wchodzą dwa wymienne elementy bloku luf stanowiące oś obrotu. W sytuacji zauważenia jakichkolwiek wyrobień powierzchni współpracujących i w konsekwencji luzów na osi – wymieniamy dwa drobiazgi na... nadwymiarowe.
Trzecim, ciekawym i nietypowym rozwiązaniem jest czółenko. Spełnia ono nie tylko zadanie ochrony dłoni strzelca w kontakcie z gorącymi lufami (czyli funkcję łoża), ale również uruchamia pośrednio całą mechanikę strzelby. I znowu, tradycyjnie, czółenko było blokowane odchylanym płaskim zatrzaskiem na dole. Rozwiązanie Invictusa było zarezerwowane dla drogich broni z najwyższego segmentu rynku. Bolec z przodu czółenka, pod lufami, jest lepszy. Pozwala lepiej ukształtować i wykończyć drewno, a dłoń nie ma kontaktu ze stalą dźwigni rygla. Caesar Guerini dołożył do tego jeszcze łatwą regulację siły zatrzasku, który z czasem też potrafi się poluzować.
Celność i skuteczność strzału śrutowego na polowaniu i w sporcie jest pojęciem dalece względnym. Występuje zbyt wiele czynników zmiennych, przypadkowych i nieprzewidywalnych. Ogromną rolę odgrywa tu trening i doświadczenie. Po prostu: żeby dobrze strzelać, trzeba dużo strzelać. W śrucie nie pomogą nam żadne kalkulatory balistyczne, czy najlepsza optyka. Jest tylko człowiek, dobra strzelba, skład, szyna i dynamicznie przemieszczający się obiekt. Można w miarę obiektywnie zdefiniować tzw. pokrycie luf na określonej odległości. Można sprawdzić justowanie luf. I można zastosować właściwe czoki. Najłatwiej uświadomić sobie istotę działania czoków na przykładzie regulowanego strumienia wody z węża ogrodowego. Może być krótki i rozproszony, a może być długi, wąski i skoncentrowany. Trochę podobnie jest z wiązką śrutu, tylko mówimy w tym przypadku o minimalnych wartościach przewężenia i różnym ukształtowaniu stożków. Caesar Guerini dodaje nam zestaw Maxis Choke Competition. Jest to komplet ośmiu czoków z tulejami wystającymi poza lufę, co umożliwia ich szybką wymianę bez użycia klucza. Jednak najciekawszym rozwiązaniem jest Due Con i Maxis Bore, czyli lufa niecylindryczna, a lekko „czokowata” aby początkowo zwiększyć ciśnienie i następnie dobrze i powtarzalnie uformować wiązkę śrutu.
Oczywiście, balistyka wewnętrzna, czyli to, co się dzieje w lufie z garstką śrutu, koszyczkiem i palącymi się ziarnami prochu pozostaje tajemnicą rzeczonej lufy. Nas mogą przekonywać jedynie wyniki osiągane z tych strzelb na zawodach. A Invictus pozostaje invictus (niezwyciężony)... Dodajmy do tego jeszcze dziesięcioletnią gwarancję Best Hanters uwarunkowaną jedynie corocznym przeglądem (za symboliczna opłatą) – gwarancję wyjątkową na polskim rynku, a okazuje się, że otrzymujemy przedmiot szczególny. Caesar Guerini Invictus jest wart stosunkowo wysokiej (ale w granicach rozsądku) ceny, którą za niego zapłacimy.
MJM