STR9 prosto z pudełka ma bardzo wygodny chwyt. Umożliwia on wysokie uchwycenie broni z uwagi na podcięcie wykonane na przejściu kabłąk-rękojeść, co w Glocku jest bodaj najsłabszym elementem całości i jest praktycznie zawsze modyfikowane przez osoby chcące mieć lepszą kontrolę nad bronią. Sam kabłąk w tureckim pistolecie również ma więcej miejsca wewnątrz, bo jest on po prostu cieńszy, przez co wygodniej strzela się z niego w rękawiczkach. STR-9 ma inny kształt języka spustowego, który jest bardziej spiczasty niż w Glocku, choć obrys i krzywiznę ma podobną.
Dużą zaletą Stoegera są także wymienne nakładki rękojeści (w komplecie są dwie – średnia i duża) z bardzo wyraźną fakturą. Dobrą fakturę ma także przód rękojeści – podobnie jak w austriackim pistolecie wykonano tam występy rozdzielające na palce, ale znacznie mniejsze, więc nie powinny przeszkadzać. Beaver tail jest podobny w obu pistoletach i nie ma w jego obrębie jakichś drastycznych różnic.
Szyna akcesoryjna pod lufą ma trzy sloty zgodne z MIL-STD1913. Niestety, w tureckiej broni sloty są tak rozmieszczone w stosunku do kabłąka, że niektórych latarek nie da się na nich zapiąć.
Zamek STR-9 ma wyraźne, agresywne nacięcia z przodu i z tyłu, które bardzo ułatwiają uchwycenie go podczas przeładowania, także dłońmi w rękawiczce albo mokrymi. Przyrządy celownicze STR są o lata świetlne przed atrapami muszki i szczerbinki z Glocka. Tu jest stal i trzy kropki, a tam plastik i kropka z kwadratowym „U” - różnica zarówno w trwałości, jak i wygodzie celowania jest kolosalna. A na dodatek muszka STR9 osadzona jest na jaskółczy ogon, a nie jakąś śrubkę, której bez specjalnego klucza nie odkręcisz...
Spust pracuje płynnie, z akceptowalnym oporem i wyczuwalnym punktem przełamania. Reset niezły, także wyczuwalny. Generalnie, to można powiedzieć, że pracuje jak spust Glocka z wymienionym przerywaczem i zrobioną polerką. Oczywiście, jeśli porównamy STR-9 z Glockiem 45 czy w ogóle z V generacją, to wygra Glock, ale... turecki pistolet jest tańszy nawet od generacji TRZECIEJ, i to tańszy znacznie. Jeśli więc nawet dorzucimy do niego koszt polerki i wymienimy przerywacza (jeśli takowe będą), to nadal nie przekroczymy ceny Glocka III Gen, z którego strzela się znacznie mniej przyjemnie, a który oprócz wymiany elementów spustu wymaga także poprawy ergonomii chwytu, by w tej materii dorównać STR-9.
Szybkie strzelanie z STR-9 pozwala z 15 metrów zmieścić się w obrębie okręgu 9 na tarczy N-23p. Przy czym to strzelanie zapoznawcze, bez specjalnego przyzwyczajenia się do broni i zrobione szybko (nie błyskawicznie, ale szybko). Tarczówka – pistolet oparty na podpórce, 25 metrów i wszystko spokojnie daje się umieścić w okręgu 9 na tarczy TS-4. Jest naprawdę nieźle, a przy tym broń jest dość łatwa do opanowania i ma wygodny chwyt.
Zestaw Stoegera STR-9, mimo że ma tylko dwa magazynki, jest dość bogaty. Standardowa, polimerowa walizeczka, proste przybory do czyszczenia pistoletu (także standardzik), dwie nakładki chwytu, dwa magi. Do tego jeszcze kłódka z długim uchem do zapięcia przez okno wyrzutowe i gniazdo magazynka oraz kabura. Stoeger daje w zestawie kaburę OWB z tworzywa sztucznego, mocowaną płetwą. To taka „kaburka” obejmująca broń w centralnej części i osłaniająca kabłąk, utrzymująca broń sprężystością materiału, z którego ją wykonano, pozbawiona jakichkolwiek zabezpieczeń. Dobra na początek.
No właśnie, na początek mamy pistolet w zasadzie gotowy do użycia, z niezłym spustem, fajnym chwytem i kaburą. Potem pewnie dokupi się inną, ale przynajmniej na pierwszych strzelaniach nie trzeba nosić pistoletu po kieszeniach.