Na rynku broni, szczególnie amerykańskim, trwa walka o dominację, a przede wszystkim o wielkość sprzedaży. Jest to w sposób oczywisty uwarunkowane rozwojem technologii i procesów produkcji. Tworzywa sztuczne i obróbka CNC określają skalę możliwości na zupełnie innym poziomie niż technologie tłoczenia, lania i skrawania w XIX i XX wieku. Wyprodukować można dużo i szybko, trudniej to potem sprzedać... Dlatego podejmowane są próby bardzo precyzyjnego dostosowania przedmiotów do oczekiwań.
Drugim istotnym elementem na rynku pistoletów jest miejsce, które powoli powstaje po glocku, a rynek nie toleruje próżni. Częściowo jest to spowodowane samą polityką Glocka, w konsekwencji której glock powoli staje się passé, a i tak jest to najbardziej delikatne i mocno archaiczne określenie...
Otrzymujemy dwa nowe modele M&P 9 M 2.0 różniące się tylko nieznacznie, ale... Zewnętrzny bezpiecznik skrzydełkowy lub jego brak, lufa i zamek odrobinę krótsze w wersji compact (0,25” przy tej samej długości szkieletu) i sprawa zasadnicza – pojemność magazynka i wynikająca z tego wielkość chwytu. Compact ma 15 naboi, standard 17. Jednak w pudełku znajdziemy dwie nakładki na magazynki 17 nabojowe, które w sposób bezproblemowy podwyższają szkielet compact.
M 2.0 są świetnie wykonane, ze szkieletem z polimeru dodatkowo wzmocnionym i usztywnionym stalową wkładką, z mechanizmem bijnikowym dobrze zabezpieczonym wewnętrznymi blokadami, z ciekawie rozwiązanym zabezpieczeniem języka spustowego, z czterema wymiennymi nakładkami na chwyt i ze wszystkimi tajemnicami, o których pisałem w tekście o M&P 45. Różnica i w efekcie konieczność wyboru sprowadza się do zapytania samego siebie, czy chcę mieć bezpiecznik zewnętrzny, czy nie i czy zależy mi na mniejszym chwycie kosztem 2 naboi ale z opcją przedłużenia do 17?
Pytanie na pozór proste. Jednak odpowiedź wymaga świadomości do czego ma być używana broń i jakie procedury narzucam sobie, o ile nie warunkują mnie np. przepisy służbowe dotyczące przenoszenia broni czy regulaminy zawodów. Nie są to pistolety EDC, a przynajmniej nie całkiem. Trochę za duże. Agresywna faktura chwytu jest doskonała w spoconej dłoni, w rękawicach, ale nie najlepiej sprawuje się w kontakcie z ubraniem w kaburze zewnętrznej, a jeszcze gorzej z ciałem w wewnętrznej. Jednak wielkość i długość lufy powoduje, że dobrze strzelają, a magazynek mieści 15-17 nabojów. Firma określa je jako broń do ochrony osobistej, obrony domu, służbową i sportową. I tak jest. Oczywiście, jako broń służbowa lepsza jest większa pojemność magazynka, do noszenia wystarczy 15, które do treningu lub na zawodach przedłużamy do 17. Jeśli mamy przyzwyczajenia lub lubimy coltowski bezpiecznik manualny – wybieramy wersję ze skrzydełkami. Po prostu wybieramy broń, która nam pasuje i precyzyjnie odpowiada naszym potrzebom.
Smith & Wesson doskonale określił potrzeby rynku tworząc bardzo rozległy i otwarty zbiór broni pod ogólną marką Military & Police. Broń cieszącą się olbrzymią popularnością na rynku amerykańskim i w konsekwencji – europejskim. Na tę popularność nie wystarczyłaby tylko tradycja firmy. S&W projektuje dobrą broń, którą stale modernizuje, a modernizacje eksploatuje do końca tworząc kolejne mutacje i opcje. Skala produkcji jest duża, co pozwala osiągnąć bardzo przyzwoitą cenę. Jednocześnie design firmy jest na tyle zdefiniowany i konsekwentny, że produkt jest identyfikowalny i tworzy w ten sposób stałych i lojalnych klientów. To również zobowiązuje do wzajemności i zachowania wysokich standardów.
Rywalizacja firm i produktów, w dużym stopniu, odbywa się w przestrzeni modelowania 3D tworzyw sztucznych. Następnie walkę podejmują obrabiarki CNC z ukrytymi gdzieś w zakamarkach biur designerami. A na końcu listy priorytetów znajduje się mechanika przedmiotu i współpraca małych kawałków żelastwa ze swoimi sprężynami i ze sobą... Balistyka, wytrzymałość, trwałość były ważne, ale nie w XXI wieku. Teraz wartość przedmiotu weryfikuje rynek. I tak się dzieje w rzeczywistości. Jeśli coś pęka i zaczyna to być powtarzalne – powstaje nowy model i problem do rozwiązania dla marketingu firmy.
To nie jest negatywna opinia o współczesnej broni. Pisząc to sygnalizuję tylko zmianę stosunku do przedmiotów i w konsekwencji konieczność dostosowania naszych oczekiwań. Obecnie broń nie przechodzi z ojca na syna i wnuka, ma strzelić np. 20 000 razy i ma ją zastąpić następny model jeszcze lepiej dopasowany do naszych potrzeb już zweryfikowanych doświadczeniem.
MJM