Szwajcarsko-niemiecka firma SIG Sauer z amerykańską filią w New Hampshire w 2017 roku pokonała konkurencję (Smith & Wesson, Beretta, FN, Glock) w ramach programu XM17 MHS (Modular Handgun System) i jej P 320 zastąpi trzydziestoletnią Berettę M9. Tylko spojrzenie przez pryzmat tego konkursu na SIGA 320 ma sens. Firma o olbrzymiej renomie, produkująca świetną i drogą broń w oparciu o dość tradycyjne rozwiązania konstrukcyjne, zdecydowała się na zupełnie nową koncepcję.
P 320 nie nazwałbym pistoletem modułowym. Modułowość oznacza możliwość wymiany kompatybilnych elementów w celu zmiany cech użytkowych broni. W P 320 jest inaczej – podstawą jest numerowany blok mechanizmu spustowego – reszta to „dodatki”. Szkielet, zamek z lufą i sprężyną powrotną są prawie dowolnie wymienne. Co ciekawe, wielkość chwytu dobieramy wymieniając cały polimerowy szkielet (mamy 3 grubości i 3 kolory). A co jeszcze ciekawsze – szkielet kosztuje 250 złotych... Do dyspozycji mamy również 3 wielkości broni, od full size do subcompact i kilka kalibrów.
Koncepcja radykalna i oparta o bardzo współczesne myślenie biznesowe.
SIG Sauer P 320 jest wysokiej jakości pistoletem, prostym i relatywnie tanim. Taki miał być. Po raz pierwszy w swojej historii SIG zastosował w nim mechanizm bijnikowy. Właśnie perfekcyjna współpraca mechanizmu spustowego z bijnikiem gwarantuje bezkonfliktową rozłączność i sprawną wymienność elementów układu. Bijnik jest przypisany do zamka i nie ma tu znaczenia zmiana kalibru. Pasuje. Znacznie uproszczono w ten sposób proces produkcyjny i ograniczono koszty.
Szkielet, w wersji podstawowej, ma typowy dla Siga owalny przekrój i jest zaskakująco cienkościenny. Świadczy to o jakości polimeru, z którego został wykonany. Chwyt jest ergonomicznie uproszczony, uogólniony bez nadmiarowych dopasowań anatomicznych, wysoko podcięty w tylnej części z dobrze profilowanym kabłąkiem spustu. Jest zaskakująco wygodny przy całkiem dużej broni (full size). Mechanizm spustowy jest osadzony w szkielecie z jednej strony w precyzyjnym wpuście, z drugiej zablokowany ryglem zamka. Połączenie musi być trwałe i stabilne, ponieważ tłoczone, wystające elementy blaszane mechanizmu spustowego tworzą prowadnice zamka i muszą przenieść całe obciążenie. I znowu świadczy to o jakości materiałów.
Dlaczego napisałem o patrzeniu na P 320 przez pryzmat amerykańskiego konkursu? Gdyby nie perspektywa olbrzymiego zamówienia, można by powiedzieć, że 320 jest kolejnym plastikowym pistoletem. Tak nie jest. Na naszych oczach powstaje nowy, zaawansowany koncepcyjnie i technologicznie, otwarty system broni. Jesteśmy świadkami powstania „legobroni”, w której każdy „klocek” jest samodzielnym bytem otaczającym zespół spustu. Powstaje coś zupełnie innego niż Glock, który zawsze był jednostkowym projektem zamkniętym, skalującym prawie geometrycznie kolejne pistolety i zdemoralizowanym swoją własną masowością produkcji...
SIG nie wygrał konkursu na najciekawszy projekt. Wygrał dlatego, że dobrze strzela i przeszedł najlepiej wszystkie testy operacyjne, spełniając kryteria wyboru zawarte na 350 stronach oczekiwań amerykańskiej armii. Kupując dzisiaj P 320 wchodzimy w program, który został zakreślony kontraktem na prawie 600 mln dolarów, przynajmniej do 2027 roku.
Oczywiście rynek nie byłby rynkiem konsumenta, gdyby od razu nie można było kupić zestawów tuningujących mechanizm spustowy – parę sprężynek i drobiazgów – żeby było inaczej i pewnie lepiej...
MJM