Rewolwer Smith&Wesson 629 Performance Center .44 Remington Magnum

03-12-2018

Jak zawsze, również w strzelectwie istnieją pewne mroczne obiekty pożądania, do których asymptotycznie zmierzamy. Dlaczego asymptotycznie? Ponieważ czasami lepiej do nich dążyć, niż je osiągnąć. Dokładnie tak jest z potężnym rewolwerem Smith & Wesson .44 Magnum. Zdecydowanie odradzam... Chyba, że masz doświadczenie, wiesz co robisz, a pożądanie jest silniejsze od wszelkich racjonalnych przesłanek...

Żadne, nawet najbogatsze doświadczenie wyniesione z ogromnych archiwów YouTube nie przygotuje strzelca na kontakt z rewolwerem .44 Magnum. Trzeba po prostu strzelać. Nie strzelić trzy razy, zakląć i po chwili stwierdzić, że super... Trzeba zrozumieć masę broni i energię naboju, która w nim siedzi. Trzeba to, do pewnego stopnia, polubić. Jeśli nie polubimy – a bez .44 już dłużej nie możemy – kupmy Desert Eagle... niby to samo, a jednak zupełnie inaczej.

Teraz zapomnijmy o lekko romantycznym wstępie i wróćmy do konkretów. Kaliber .44 Remington Magnum (11,2 x 33 R) został wprowadzony na rynek w 1950 roku przez Elmera Keith’a, twórcę młodszego o 15 lat naboju .357 Magnum. Trudno oprzeć się wrażeniu eskalacji upodobań pomysłodawcy i trudno nie docenić skuteczności jego dokonań. .357 Magnum pozostaje do dziś najpopularniejszym nabojem rewolwerowym dużej mocy, a .44 Magnum jest jedynym wykorzystywanym stosunkowo powszechnie – zarówno do polowań, jak i do obrony, czy w działaniach służb. Pomimo detronizacji przez kalibry .454 Casull i .500 S&W – ci pozorni zwycięzcy są używani praktycznie tylko w łowiectwie tam, gdzie prawo na to pozwala.

Naboi .44 Magnum jest wiele i są produkowane przez prawie wszystkie firmy. Różnią się pociskiem i elaboracją. Przy prędkości początkowej od 360 do 460 m/s osiągają energię w granicach 1000 – 1500 J (.357 Magnum – do 1000 J). To ważne, ponieważ możemy bardzo precyzyjnie dostosować nabój do naszych oczekiwań i możliwości. Ma to szczególne znaczenie w przypadku użycia rewolweru w sytuacji krytycznej. Energia i przebijalność przeszkód pocisku jest tak duża, że strzelając musimy to brać uwagę. Na strzelnicy, czy na polowaniu sprawa wygląda inaczej. Do dyspozycji mamy dodatkowo całkiem sporo różnych naboi śrutowych itp., które stanowią doskonałą alternatywę w ramach szeroko rozumianej obrony.

Pisząc o rewolwerze S&W 629 Performance Center .44 Magnum zacząłem od naboju, ponieważ taka była kolejność. W zasadzie rewolwer dostosowano do naboju. Wzmocniona rama N jest odporna na ciśnienia generowane przez potężny ładunek. Jest robiona z odkuwek, dlatego może być trochę delikatniejsza i lżejsza od porównywalnych produktów konkurencji (np. Ruger). Okrągły bęben bez wybrań pomiędzy komorami lepiej znosi naprężenia i wyeliminowano w ten sposób działanie tzw. karbu osłabiającego materiał. Zatrzask kulowy na jarzmie zapewnia lepszą stabilizację w ramie. Całość jest wykonana ze stali nierdzewnej z powierzchniami doskonale satynowanymi. Produkty sygnowane Performance Center są generalnie najwyższej jakości, wykonywane z największą starannością i ręcznie dostrajane przez rzemieślników Smith & Wesson. Wystarczy powiedzieć, że praca języka spustowego (zarówno w trybie SA jak i DA), kurka, zatrzasku bębna jest idealna – w tym wypadku absolutnie zgodna z oczekiwaniami i warta dość wysokiej ceny, którą płacimy za broń.

629 Hunter ma lekką lufę długości 8,375”. Znacząco wpływa to na celność i energię pocisku. Standardowe pomiary prowadzone są z luf sześciocalowych. Pusty, bez amunicji, ma masę ponad 1,5 kg. To dużo, ale tylko nieznacznie redukuje odrzut. Strzelec musi mieć doświadczenie i umiejętność przyjęcia na siebie tak wielkiej energii. Trzeba umieć znaleźć kompromis pomiędzy mocnym i pewnym trzymaniem rewolweru, a stosunkowo miękkim wchłonięciem uderzenia. Potrafią boleć nadgarstki i można to uznać za rzecz naturalną. Ale warto też zwrócić uwagę na stawy łokciowe. Strzelanie z .44 Magnum na całkiem zablokowanych łokciach może w pewnym momencie skończyć się nieprzyjemnie.

Dlatego na początku pisałem o trudnym kontakcie z tą bronią. Jest piękna, doskonała, precyzyjna ale jednocześnie niezwykle wymagająca. Nie będzie tolerowała błędów strzelca i wszystkie może boleśnie ukarać... Na początek powinniśmy użyć słabszych naboi i stopniowo poznawać jej zachowanie. W naszym własnym interesie, żeby za bardzo nie bolało i żeby się się nie zniechęcić. Warto tej broni poświęcić dużo uwagi. Żadne nasze dotychczasowe doświadczenia z 9 mm, czy nawet z .357 Magnum nie przenoszą się na .44 Magnum. To jest inna skala rewolweru i inna skala doznań. Jeśli już chcemy taki rewolwer mieć, to szkoda żeby leżał w szafie. On jest stworzony do pracy, a S&W 629 potrafi pracować skutecznie i bardzo efektywnie... Jedyna rzecz, którą warto wziąć pod uwagę po zakupie, to wymiana eleganckich, drewnianych okładek na zwykłe, gumowate, szersze i lepiej pochłaniające energię.

MJM