Karabin BCM MK12 mod 0 A5 FDE

24-06-2019

Nie ma jednoznacznej definicji tego typu karabinu, pomimo dość jasno sprecyzowanych specyfikacji militarnych. Ciekawy paradoks, który wynika z bardzo ciekawej genezy powstania tego typu broni. Obecnie możemy go nazywać karabinem wyborowym, SPR (wszystkie wywodzą się wprost z Mark 12 SPR) lub po prostu karabinem precyzyjnym – nie ma to większego znaczenia. Istotą jego konstrukcji jest to, że jest lepszy. Od samego początku. Nie generalnie – bo lepiej strzela, ale każdy jego element, zespół i układ są lepiej wykonane, lepiej pracują i współpracują, czyli w efekcie są w stanie znacznie skuteczniej wykonać swoje dość szczególne zadanie. Ma trafiać tam, gdzie celuje człowiek, w każdej sytuacji, z odległości 500-600 m lub większej. Po za tym jest zwyczajnym aerem... Specyfikacja bardzo wyraźnie określa rygorystyczne  tolerancje wykonania części. I tyle...

Dlaczego nie ma prostej definicji takiego karabinu AR?

Odrobina historii. Po 2001 roku w uzbrojeniu armii amerykańskiej powstał pewien bałagan. Nasilenie operacji specjalnych prowadzonych w specyficznych warunkach i próby zmian koncepcji wyposażenia jednostek wykazały lukę w skutecznym zasięgu broni pomiędzy M4, a karabinami snajperskimi. Dodatkowo, duże i ciężkie karabiny strzelające nawet sporo powyżej 1000 m robiły to za wolno i nie zawsze właśnie o to chodziło w dynamicznej akcji zespołu. Rusznikarze SEAL starali się maksymalnie modernizować konstrukcje standardowych karabinów AR i dopasować do oczekiwań. Nazywano je SEAL Recon czy Recce Rifles. Wtedy wymagało to znacznie więcej inwencji i pracy niż obecnie. Rynek najlepszych części i zespołów do AR wyglądał znacznie bardziej ubogo.

W sposób naturalny problemem zainteresowało się wojsko i po kilku podejściach do tematu Naval Surface Warfare Center Crane Division opracowało koncepcję kompletnego karabinu dla US Special Operation Command (SOCOM). Powstał MK 12 SPR (Special Purpose Rifle), który miał kilka niejednoznacznych, przenikających się wariantów – MOD 0, MOD 1, MOD H. Poza jakością i precyzją wykonania MK 12 SPR miał jeszcze jedną podstawową cechę – był dostosowany do nowej, cięższej (77 gr) amunicji 5,56x45 mm produkowanej dla oddziałów specjalnych. Pocisk o większej masie OTM (Open Tipped Match) w policzonej i zrobionej dla niego lufie 18” z szybkim gwintem 1:7 miał większy zasięg i znacznie lepszą skuteczność (moc obalającą) od standardowych naboi M855 62 gr. Długość lufy, jak zwykle, jest kompromisem pomiędzy energią, celnością a manewrowością broni konieczną w akcjach specjalnych.

 

 

Warto dokładnie prześledzić historię powstania tego karabinu AR. Jest ona pouczająca i prowadzi w bardzo krótkim czasie od nieprzewidzianej przez fachowców luki w uzbrojeniu, przez diagnozę sytuacji, doraźne środki zaradcze, aż do perfekcyjnego rozwiązania problemu. MK 12 pozostają nadal niezwykle cenioną i szanowaną przez operatorów bronią. Odnotowano z nich skuteczne trafienia w warunkach bojowych na dystansie powyżej 800 m. Legendarna niezawodność SPR została gruntownie sprawdzona i potwierdzona w akcjach w każdych warunkach i z dowolnym wyposażeniem dodatkowym. Jest to ważne, ponieważ w jednostkach specjalnych wyznaczony strzelec dokładał do karabinu to, co było mu potrzebne w konkretnej sytuacji i co sam lubił mieć.

Na czym polega tajemnica i urok konstrukcji BCM MK12 Mod 0 A5 Special Purpose Rifle?

Po pierwsze – lufa. Precyzyjna, o specjalnym profilu określanym jako MK 12 lub SPR, opracowanym w celu maksymalnego zredukowania masy przy zachowaniu pełnej sztywności. Zastosowany gwint 1:8 jest lekkim ukłonem w stronę elastyczności i tolerancji różnej amunicji.

Po drugie – długi system gazowy spowalniający ruch suwadła, zapewniający większą „miękkość” pracy układu, niezawodność cyklu przeładowania i żywotność zespołu.

Po trzecie – to, co widzimy przede wszystkim biorąc karabin do ręki – potężny handguard z włókna węglowego Precision Reflex (PRI) Gen I. Wygląda masywnie, jak kawał prostej rury. Jest jednak lekki, sztywny i połączony z monolityczną szyną picatinny na górze. Szyna nie jest dzielona na łączeniu osłony z komorą zamkową, tylko zachowuje ciągłość na całej długości. Pozwala to wyeliminować ewentualne minimalne ruchomości styku i montować czasami dość masywny osprzęt optoelektroniczny lub stosować oddzielne pierścienie przy zachowaniu idealnie stabilnej osi optycznej. Historycznie oceniając celowość konstrukcji – w wersji MOD 1 zrezygnowano z handguardu PRI, ale już w MOD H do niego wrócono. Jak widać ma to sens.

Trzy elementy kluczowe i cała masa rzeczy dodatkowych: urządzenie spustowe, kolba, chwyt, przyrządy celownicze, blok gazowy, kompensator itd... Cała specyfikacja jest godna uwagi. Cena – dość wysoka, ale jeśli przeanalizujemy ją (z kalkulatorem w dłoni) i realnie odniesiemy do innych aerów i ich kompilacji – możemy być zaskoczeni. Poza tym, to nie jest tylko oferta rynkowa, to jest kawałek rzeczywistości ostatnich lat przeniesiony do sklepu.

MJM